EKOBIGA
TORBACZ A SPRAWA POLSKA
Za szczyt doszukiwania się elementów polskości w najdrobniejszych przejawach szeroko pojętej rzeczywistości uznano z końcem XIX w. słonia. sformułowanie „słoń a sprawa polska”, pojawiło się w naszym społeczeństwie w XIX w., jako ironiczne określenie na przesadne łączenie wszystkiego ze sprawą niepodległości Polski. Powiedzenie to miał upowszechnić Stefan Żeromski w swoim „Przedwiośniu” (1924). Później rozpowszechniło to w znaczeniu szerszym, obejmującym swym zasięgiem doszukiwanie się wszelkich form związków zawsze z Polską i wszystkim, co polskie. Stanisław Barańczak ( 1946 – 2014 ), współczesny poeta, krytyk literacki i tłumacz, uznał tego słonia za przedmiot satyry. W jego dorobku literackim figuruje antologia pt. „ Bóg, trąba i Ojczyzna. Słoń a sprawa polska oczami poetów od Reja do Rymkiewicza”, Stanisław Barańczak (oprac.), Wojciech Kołyszko (ilustr.), Kraków, Wyd. „Znak”, 1995. Obejmuje ona parodie najbardziej znanych wierszy polskich, których ukrytym, ale głównym bohaterem okazuje się „słoń, ten wielki przyjaciel Polski”. Dziś ten słoń doczekał się swego hasła w Wikipedii.
W bieżącym stuleciu ze sprawą polską w ujęciu ekologicznym wiążą się gatunki organizmów z różnych obszarów kuli ziemskiej. To nie żart, satyra, fantazja, ale przyrodnicza rzeczywistość nas otaczająca. Wielu gatunkom mikroorganizmów, grzybów, roślin, zwierząt dominacja liczebna populacji jednego gatunku, naszego, ludzkiego, przyniosła zagładę. Niszcząc nieznane sobie siedliska w różnych częściach świata, człowiek niszczy też i szereg żyjących w nich gatunków organizmów, często jeszcze sobie nieznanych. Nie zdążył ich odkryć i zbadać. Innym stwarza świadomie lub nieświadomie warunki do rozprzestrzeniania się. Jedną z dziedzin gospodarki człowieka sprzyjającą rozprzestrzenianiu się gatunków, niezauważanych powszechnie jest uprawa i hodowla roślin, hodowla zwierząt. Zasiadamy codziennie do stołu, ale zainteresowani swoim menu nie zastanawiamy się nad pochodzeniem składników naszych dań.
Ludzie od zawsze rozprzestrzeniali organizmy po świecie. Czasy wielkich odkryć geograficznych i późniejsze nasiliły to zjawisko. Są nieznane dotąd, nowe kontynenty, żyją na nich nieznane rośliny i zwierzęta, zasoby surowców, pożywienia, leków. W drugiej połowie XVIII w. odkryto Australię. I tu powędrowały z pierwszymi kolonistami w XIX w. europejskie, a w XX w. azjatyckie rośliny i zwierzęta. A w przeciwnym kierunku? Przykładem rozprzestrzenienia torbacza australijskiego poza terenem Australii przy pomocy człowieka jest kangur rdzawoszyi, zwany do 2015 r. walabią Benetta. Kangur ten trafił najpierw do Nowej Zelandii. W regionie Canterbury (Nowa Zelandia) występują znaczne populacje zapoczątkowane tutaj w 1870 r. Kilka osobników tego gatunku zostało przetransportowanych z Tasmanii do Christchurch (Nowa Zelandia). Dwie samice i jeden samiec z tego stada zostały wypuszczone na terenie Te Waimate należącym do pierwszego tutaj europejskiego osadnika. Resztę stada wypuszczono w The Hunters Hills, w rejonie Canterbury, gdzie w późniejszych liczebność tej populacji gwałtownie wzrosła. Kangury rdzawoszyje żyją teraz na ok. 350 000 ha tego terenu. Są powszechnie uważane za symbol Te Waimate. Są też jednocześnie uznawane za szkodniki gospodarcze w tym regionie. Właściciele gruntów są zobowiązywani do regulacji liczebności tych kangurów na określonych obszarach.
Kangury rdzawoszyje zbiegłe z hodowli tworzą trwałą populację w Wielkiej Brytanii od ok. 1900 r. , na terenach hrabstw Derbyshire i East Sussex. Mniejsze grupy żyją w West Sussex i Hampshire. Na wyspie Inchconnachan, na jeziorze Loch Lomond, w regionie Argyll i Bute (Szkocja) znajduje się niewielka kolonia tych kangurów. Powstała w 1975 r. z dwóch par przybyłych z zoo w Whipsnade i do 1993 r. wzrosła do 26 osobników. Istnieje również duża grupa około 250 kangurów rdzawoszyich żyjących dziko na wyspie Man, którzy są potomkami pary uciekinierów z parku dzikich zwierząt na wyspie w latach 70-tych. Podobne sytuacje zdarzały się też i później.
Właściciele wyspy Lambay (250 ha) u wschodnich wybrzeży Irlandii, rodzina Baring, wprowadzili tam kangury rdzawoszyje w latach 50. i 60. XX wieku. W latach 80. populacja tych kangurów w dublińskim zoo zaczęła wymykać się spod kontroli. Nie mogąc znaleźć innego zoo, by je zabrać i nie chcąc ich uśmiercić, dyrektor zoo, Peter Wilson, podarował Baringom siedem kangurów. Stado rozwijało się dobrze, a stan obecnej populacji szacuje się na 30–50 osobników.
Przed 1945 r. stado kangurów rdzawoszyich hodowano też we Francji i w Sudetach celem aklimatyzacji. We Francji, w południowej części Lasu Rambouillet, 50 km na zachód od Paryża, występuje dzika grupa około 50-100 kangurów rdzawoszyich. Ta populacja jest obecna od lat 70. XX w., kiedy niektóre osobniki uciekły z parku zoologicznego Émancé ( region Île-de-France, departament Yvelines) po burzy. W Niemczech od 2001 r. około 10 osobników tego gatunku żyje w stanie dzikim w landzie Meklemburgii-Pomorza Przednie (Mecklenburg-Vorpommern). W październiku 2014 r. trzy kangury rdzawoszyje uciekły z hodowli w północnej Austrii. Jeden z nich wędrował po tym regionie przez trzy miesiące, zanim został schwytany, przeżywając ciężką zimę. Sprawa przyciągnęła uwagę mediów, ponieważ humorystycznie pokonała popularne hasło „W Austrii nie ma kangurów”.
Przedstawiciele różnych gatunków organizmów trafiają do nas. W kategorii ssaków nie spodziewajmy się torbaczy. Przegrają w konkurencji o środowisko z łożyskowcami. Koncentrując się w niniejszym materiale na ssakach, wymieńmy niektóre przykłady ssaków łożyskowych, które dotarły do Polski przejściowo lub na stałe i jakie wynikły stąd skutki dla rodzimych gatunków.
Szop pracz, ssak z rodziny szopowatych występujący pierwotnie w Ameryce Północnej i Środkowej. Do Europy trafił jako zwierzę futerkowe i to zwierzęta zbiegłe lub celowo wypuszczane z ferm w pierwszej połowie XX w. dały początek dzikiej populacji tego gatunku. W Polsce obecnie szop pracz występuje w zachodniej części kraju, ale stopniowo kolonizuje nowe tereny. Szop pracz jako wszechstronny drapieżnik poluje na różne gatunki drobnych kręgowców (w tym płazy, drobne ssaki oraz liczne gatunki ptactwa), przyczyniając się tym samym do obniżenia ich liczebności i często drastycznego zmniejszenia sukcesu lęgowego. W przypadku ptaków rzadkich często prowadzi to do ich wyginięcia na terenie, gdzie pojawiły się szopy. Ponadto jest roznosicielem wścieklizny, a także nicieni groźnych dla zdrowia i życia zwierząt i ludzi. Powinien być bezwzględnie eliminowany ze środowiska, szczególnie z obszarów chronionych, gdzie stanowi śmiertelne zagrożenie dla rzadkich gatunków ptaków.
Wizon amerykański, zwany do roku 2015 norką amerykańską, jest ssakiem z rodziny łasicowatych, sprowadzonym z Ameryki Północnej do Europy jako zwierzę futerkowe. W efekcie ucieczek i celowych wypuszczeń z farm hodowlanych stworzyła w Europie dziką populację, kolonizując coraz nowe obszary. Obecnie w Polsce występuje na terenie większości kraju, stwierdzona m in. w wielu parkach narodowych i krajobrazowych. Wizon amerykański jako gatunek płodny i plastyczny wyparł z wielu terenów rodzimy gatunek, norkę europejską. Nie krzyżuje się z nią ze względu na zbyt duże różnice genetyczne. Ostatni raz zarejestrowano norkę europejską na Warmii, w 1926 r. Wizon amerykański jest wszechstronnym drapieżnikiem, który często prowadzi do wyniszczenia lokalnych populacji niektórych ssaków i ptaków (w tym gatunków rzadkich). Jako gatunek destrukcyjny dla wielu ekosystemów powinien być eliminowany ze środowiska, szczególnie na terenach podlegających ochronie.
Bobry kanadyjskie pojawiły się w Polsce w XX w., jako uciekinierzy z ferm oraz osobniki celowo wpuszczane do siedlisk. Żyły one tylko w województwie warmińsko-mazurskim, nad rzeką Pasłęką. Do chwili obecnej prawdopodobnie wymarły na terenie Polski, ponieważ badania kariologiczne wykazały obecność nad Pasłęką jedynie bobra europejskiego. Badania te dotyczą kariotypu czyli właściwego każdemu organizmowi zestawu chromosomów znajdujących się w komórkach somatycznych czyli tych, które nie są komórkami płciowymi, o charakterystycznym wyglądzie i liczbie. Chromosomy to struktury zawierające kompleksową informację genetyczną. Różnice pomiędzy tymi dwoma gatunkami bobrów na poziomie chromosomalnym są za duże, aby te zwierzęta mogły krzyżować się. Sytuacja jest więc ta sama, jak pomiędzy norką europejską a wizonem amerykańskim.
Torbacze, grupa ssaków zasiedlających przede wszystkim Australię, fascynuje z innych względów biologów, a z innych dorosłych nie-biologów oraz dzieci. Krajowe ogrody zoologiczne prezentują odwiedzającym najczęściej walabie i kangury, miedzy którymi różnice widzą tylko specjaliści. Ogólnie te dwie grupy torbaczy można ze względu na zewnętrzne podobieństwo uznać za kangury. Niektóre ogrody zoologiczne mają w swoich kolekcjach mało znane u nas, a też ciekawe, niewielkie na ogół torbacze aktywne w nocy, jak lotopałanki i kuskusy. Są one pokazywane w pawilonach zwierząt nocnych (nokturnoramach), w czerwonym świetle, które nie zakłóca ich rytmu dobowego. Aby zobaczyć koale australijskie, bo taka jest pełna nazwa polska tego gatunku, trzeba wybrać się zagranicę, np. do Wiednia (Tiergarten Schoenbrunn) lub do jednego z największych niemieckich ogrodów zoologicznych, w Duisburgu. Duisburg Zoo hoduje te zwierzęta od 1994 r., ma na swoim koncie sukces w postaci przychówku i to bliźniąt. Koszt utrzymania tych torbaczy przekracza możliwości finansowe krajowych ogrodów zoologicznych. Godziny zwiedzania przypadają na porę dzienną, więc zobaczymy tylko śpiące koale na konarach swoich drzew. Aby zobaczyć je w ruchu, trzeba by odwiedzić zoo w nocy lub o świcie, kiedy te zwierzęta żerują. Koale mają sen bardzo czujny, budzi je najmniejszy niepokojący szmer, dlatego w ogrodach zoologicznych uprasza się o zachowanie szczególnej ciszy w okolicy tych zwierząt. Jeżeli są oddzielone od zwiedzających szybą, jak w Duisburgu, to należy powstrzymać się od stukania. W naturze koale występują jedynie we wschodniej części Australii. Niegdyś zamieszkiwały większy obszar lecz przez działalność gospodarczą ludzi oraz nasilone pożary lasów eukaliptusowych zwierzęta te zostały pozbawione w tych miejscach dużej części swojego siedliska naturalnego.
Spośród ponad 600 gatunków eukaliptusa, koale wykazują silną preferencję dla około 30. Zazwyczaj wybierają gatunki o wysokiej zawartości białka i niskiej zawartości błonnika i ligniny, a więc przede wszystkim trzy: eukaliptus drobnohełmiasty (Eucalyptus microcorys), e. gruborogi (E. tereticornis) i eukaliptus kamaldulski (E. camaldulensis), które średnio stanowią ponad 20% ich diety. Ponieważ liście eukaliptusa mają wysoką zawartość wody, koala nie musi często pić. Dzienne zapotrzebowanie na wodę wynosi od 71 do 91 ml / kg masy ciała. Samice zaspokajają swoje zapotrzebowanie na wodę poprzez jedzenie liści. Większe samce wymagają dodatkowej wody znalezionej na ziemi lub w zagłębieniach drzew. Podczas karmienia koala trzyma się gałęzi z tylnymi łapami i jedną przednią łapą, podczas gdy druga przednia chwyta liście. Młode koale mogą poruszać się blisko końca gałęzi, ale większe pozostają w pobliżu grubszych podstaw. Koale spożywają 400 g do ok. 1 kg liści dziennie (według różnych autorów), pobieranych podczas 4-6 posiłków. Jest to pokarm wprawdzie łatwo dostępny, ale niskobiałkowy (4% białka). Pomimo dostosowania się do energooszczędnego, powolnego trybu życia mają skromne rezerwy tłuszczu i muszą je często uzupełniać. Aktywne i bardziej ruchliwe są młode osobniki, karmione wysokowartościowym mlekiem matki.
Chociaż podstawą diety są liście eukaliptusa, to koale wchodzą też na inne drzewa, jak akacje, rzewnie (kazuaryny), manukę, gatunki z rodziny cyprysowatych i mirtowatych. Tu uzupełniają swoje zapotrzebowanie na związki chemiczne nieobecne w liściach eukaliptusów. Tu także chłodzą się w czasie upałów, siadając w rozwidleniach konarów i rozkładając łapki na boki, odsłaniając brzuch z cieńszą warstwą futra. Podczas chłodu zwijają się w kulę, chroniąc wtedy organizm przed utratą ciepła.
Miejmy nadzieję, że będziemy mogli nadal oglądać niektórych przedstawicieli torbaczy w kolekcjach ogrodów zoologicznych, a innych przynajmniej uwiecznionych na filmach. Starajmy się śledzić zmiany w przyrodzie swojego najbliższego otoczenia, a w razie rodzących się pytań i wątpliwości szukajmy odpowiedzi choćby w Wikipedii i w Internecie. Jeżeli mamy dostęp do bibliotek, to świetnie. Sygnał o nowej sytuacji zaistniałej w przyrodzie w kraju czy na świecie, wiadomość o nowych rozwiązaniach praktycznych w medycynie, gospodarce żywnościowej czy ochronie środowiska wskazuje nam kierunek poszukiwań. Uwspółcześniamy stan naszej wiedzy, pamiętającej coraz bardziej oddalające się w przeszłość nasze czasy szkolne. Jeżeli mamy okazję posłuchać wykładu specjalisty w ujęciu popularnonaukowym lub przeczytać jego tekst, to też bardzo dobrze. Przy okazji uczymy się wyboru i zapamiętywania faktów, odrzucania błędów merytorycznych pochodzących ze źródeł wątpliwych. Czas dzisiejszy to czas podnoszenia naszych kwalifikacji zawodowych i czas pracy nad swoim umysłem, czas rozwijania umiejętności językowych, komunikacji w językach obcych, poznawania świata i innych ludzi i ich kultur, tradycji.
Przyroda świata stała się przyrodą nas otaczającą. Zmiany w niej zachodzące mają coraz bardziej dalekosiężne oddziaływania. Ludzie nam nieznani mogą zepsuć nasze środowisko przyrodnicze i my możemy postąpić wobec nich podobnie. Jesteśmy w bańce jednego świata, choć dla wielu z nas wydaje się to niemożliwe. Odpowiedzialność za przyrodę świata jest w rękach każdego z nas.
Jacek H. Graff (Kraków)